Kamery internetowe w Kazimierzu Dolnym. Zobacz obraz na żywo, pozdrów znajomych.
Kamera Kazimierz Dolny, Rynek i kamienice

powiększ kamerę
Widok z Apartamentu Rynek 1
Skomentuj to co widzisz, pozdrów znajomych:
REKLAMA
Komentarze (122733)
eee tam nie słuchaj hehe nasz kościół mariacki i krzywa wieża są warte obejrzenia no i oczywiście góra kata
Dużo wiesz o Kazimierzu, ale nie wiesz co warto zobaczyć? Jak to co? Sukiennice i ratusz :D
Wybieram się do Kazimierza poraz pierwszy wiem o K. dużo,ale co naprawdę warto zobaczyć
...w taką pogodę, jedziemy do Kazimierza
na orzechy !
pozdrowienia dla IZKI K z ambrozji przesyłam ze lwowa .
(fantastyczna pogoda, a u mnie będzie padać)
zwsjhlb{jnjfs{epmoz, fweioopjvz
po czemu jajka
widzę że szary "żunio" na stanowsiku. pozdrawiam właściecia
kamerka na senatorskiej nie działa?????
dobranola quilty darex kropix qustra juhrek
jest a co chcesz kupić?
jest jutro rano targ w Kazimierzu?
a co jej się nie podobało?
M. Konopnicka to nie za bardzo była zadowolona z tego hotelu Berensa.
Jo dopiro co wstoł!
idzta spac
Mój dziadek kilkakrotnie strzelał sobie w łeb i też nadal miał się dobrze. Bo nigdy nie trafiał :)
Nawet kropkowane da się zjeść , dawno dawno temu właściciel Hotelu Polskiego Pan Berens jadał muchomory I MIAŁ SIĘ DOBRZE !!
Dom Berensa w Kazimierzu Dolnym
Autor:
sulisz
sulisz
Berens, wytrawny znawca nalewek i pieczystego, szyld umieściwszy nade drzwiami wchodowymi z wyobrażeniem bilardu oczekuje triumfująco goszczących się pięknoznawców.
Tak 15 września 1884 r. pisała "Gazeta Lubelska”. U Berensa bywali wielcy smakosze. W poszukiwaniu raju w gębie.
W kazimierskiej restauracji Berensa, zwanej po wojnie Esterką, bywała Hanka Ordonówna. Gośćmi byli również Tuwim, Lechoń, Słonimski, Wieniawa-Długoszowski, Schiller i Zelwerowicz.
Kim był Aleksander Berens - który zbudował w Kazimierzu pierwszy hotel? Niewiele o nim wiemy. Wiemy na pewno, że był przedsiębiorcą z Opola Lubelskiego, który wraz z żoną Bronisławą otworzył nieopodal fary "Gospodę Chrześcijańską”.
Pokoje po rublu
W przewodniku z 1907 r. Aleksander Jankowski napisał, że "jako pierwszy punkt oparcia w Kazimierzu należy najlepiej uważać Gospodę Chrześcijańską. Tu istnieje i hotel i restauracja, tam znajdzie się przewodnika i konie”.
Pokoje po 1 rublu. Jeśli nocuje kilka osób, to płacą po 50 kopiejek za łóżko. Wycieczki po 15 kopiejek, obiady z 2 mięsnych dań po 40 kopiejek - tak reklamowała się przyszła "Esterka”.
Hotel i restauracja szybko zdobył sobie doskonałą renomę.
Dla goszczących tu malarzy najbardziej zagadkowe było to, że budynek w niczym nie przypominał kazimierskich kamieniczek. - Z całą pewnością przypominał za to oberżę żywcem wziętą z Prowansji - mówi dr Waldemar Odorowski, dyrektor Kamienicy Celejowskiej w Kazimierzu.
Fatum?
Według legendy, Aleksander Berens, hotel i restaurację otworzył z miłości do żony - Bronisławy Mastalewicz. Znamienity restaurator zmarł w 1918 r. Na grypę zwaną hiszpanką. Na pogrzeb ojca przyjechał jego syn Stefan Berens. Sam zachorował. W dwa tygodnie po ojcu zmarł w Kazimierzu. Jego syn, Zdzisław został zamordowany w Katyniu. Fatum czy zbieg okoliczności?
Bronisława Berens przeżyła Aleksandra o 33 lata.
- Moi rodzice - po śmierci dziadka - sprowadzili się do Kazimierza, by wspólnie z babcią poprowadzić hotel i restaurację - wspomina Michał Zakrzewski z Puław, wnuk Aleksandra.
Wspomina także, że Berens słynął ze znakomitych ryb. Z lina zapiekanego w śmietanie, łososia po polsku, pstrąga wiślanego z wody, sandacza po polsku i miętusa po żydowsku.
- Do dziś mam na podniebieniu tamten smak - dodaje Michał Zakrzewski.
Nic dziwnego, że do Berensa w poszukiwaniu raju w gębie jechali Ordonówna, Tuwim, Lechoń, Słonimski czy słynny WieniawaDługoszowski. I wielu innych.
Wojna przerwała rozbudowę hotelu według planów Karola Sicińskiego. Mama Michała Zakrzewskiego zdążyła na nowo urządzić salę dancingową, bufet i taras. I przed werandą założyć ogródek pełen róż.
- Niemcy otworzyli kasyno. Zachowywali się przyzwoicie. Raz tylko pijany oficer strzelił do portretu króla Kazimierza, który wisiał w bufecie - wspomina Zakrzewski.
W 1944 r. Rosjanie pożyczają na organizowane święto rewolucji 20 stołów, 40 krzeseł i zastawę. Nigdy nie zwrócili - dodaje wnuk Berensa.
Po wojnie babcia Berensowa - mimo 84 lat - nadal doradza swojej córce Genowefie i jej synowi Michałowi Zakrzewskiemu. Interes zaczyna się rozkręcać.
Na kolacji goszczą Ninę Andrycz z premierem Józefem Cyrankiewiczem. W hotelu przez parę dni mieszka minister Adam Rapacki.
Legenda Berensa odżywa.
Za komuny musiało przyjść najgorsze.
Ciągłe kontrole urzędników skarbowych z Puław. Nonsensy. - Kazimierscy rybacy musieli należeć do spółdzielni w Puławach i tam dostarczać złowione ryby, które następnie spółdzielnia dostarczała do Kazimierza - wspomina Zakrzewski.
Na przełomie 1948 i 49 r. właściciele Berensa dostają domiar w wysokości 0,5 mln zł. Po paru miesiącach kolejny milion. Zamykają hotel i restaurację. Po groźbie puławskiego starosty nakazującego otwarcie (za sabotaż do więzienia) - otwierają lokal. Następnie za grosze wynajmują restaurację spółdzielni "Samopomoc Chłopska” w Kazimierzu, zostawiając sobie hotel. Samopomoc przekazuje lokal Lubelskim Zakładom Gastronomicznym, władze Kazimierza upaństwawiają hotel.
W 1951r. umiera Bronisława Berens.
To koniec legendy Berensów.
W państwowej "Esterce” państwowy kucharz serwuje gulasz piracki. Na talerz wykłada konserwę rybną z puszki i zalewa wrzątkiem.
Ktoś niszczy dzikie wino okalające werandę.
Jeszcze jedna nitka łącząca z przeszłością została zerwana - napisał Konrad Bielski w książce "Spotkanie z Kazimierzem”..
A więc życzę udanego grzybobrania. Tylko tych kropkowanych nie zbierajcie.
ale wczoraj nie lało , dzisiejsze się nie liczy, jest szansa że po tym deszczyku w kazimierskich wąwozach zaroi sie od opieniek