Kamery internetowe w Kazimierzu Dolnym. Zobacz obraz na żywo, pozdrów znajomych.
Kamera Kazimierz Dolny, Rynek i kamienice

powiększ kamerę
Widok z Apartamentu Rynek 1
Skomentuj to co widzisz, pozdrów znajomych:
REKLAMA
Komentarze (122733)
Spotkanie bezpośrednie to dla mnie jak wyrok ostateczny przeto odmawiam, cie choroba wirusie oby cie jasny slag trafił i na wieki wieków.
SoltysK. a mnie przyjmiesz?
Cie choroba, udaje się na kwarantanne w związku z tym ogłaszam co nikogo w domu nie przyjmuje nawet najbardziej oczekiwanych, którzy i tak nie nigdy przybędą jak nie przybyli do dzisiaj.
Przyjemna pogoda
Ładnie tu u was na Lubelszczyźnie... He he he...
Jak pogoda w mieście?
Pochmurnie tam dzisiaj - mam nadzieję że do piątku się wypogodzi
A ty Chińczyk jesteś, a po polsku gadasz?
BUM!!! Jestem już u was dziubaski...
Dobry wieczór, czy są miejsca w K.D. gdzie honorowana jest karta dużej rodziny?
Pyta mnie Pytalska - jaka parapetówka? Odpowiadam, u nas wioskowych jest inna niż miastowa, goście stojo pod chałupom, a stara Kropielnicka wystawia przez lufcik na parapet szklaneczkę samoróbki i po kolei jazda, w ten sposób nie ma demolki chałupy ani nic nie zginie, nie mówiąc o zadymieniu i całkowitej kontroli ilości i sprawiedliwego podziału dóbr; starej Kropielnickiej bez to male okienko widać jeno facjatę wiec się stroić nie musi, może nawet gościć na goło, cie choroba...
Mam podobnie, z tym co nie pada, a susza jest po integracji i na zewnątrz, wiatry takie panie co nijak za lekcje mandoliny bo bez te rajtuzy wciąż kierpce mi wyfruwa i szukać mus. Stara Kropielnicka zaprasza bo sprzedała psa za milion, za który nabyła 2 koty bure po pol melona sztuka i parapetówkę robi. Oj żyje się u nas jak w bajce, cie choroba...
No niezaprzeczalnie, plan szatańsko przebiegły, byle z realizacją gładko poszło.
A ja tu sobie siedzę, parasole suszę, psa wykręcam po deszczu i delikatnie strzepuję, żeby wymięty nie chadzał, przywiązuję sznurkami sprzęty do balkonu... Wczoraj myślałem, że przybysze z obcych planet zawitali do mnie i lądują za oknem, a to tylko przefruwał karton po sąsiada 70-calowym telewizorze 4K znanej firmy japońskiej.Ulżyło mi, że to jednak nie kosmici, bo akurat nieuczesany byłem.
Znalazłem salomonowe rozwiązanie z loteryjną wygraną, nabędę na wyprzedaży bardzo tanio elegancki but prawy (będący jadący furką tylko te nogę pokazujący) oraz kilka dobrych napitków z kilem zwyczajnej by z sąsiadami się zintegrować, dużą ramkę fajek z przemytu (śmierdzą ale jak wyglądają!) dam banknot na tace (niech strace) a za resztę - uwaga! - kupie mandolinę by poderwac se dziewczynę. Uff! ma się ten łeb co nie, cie choroba...
A KOndrat, co wraca o czwartej rano... "Jakie wraca- po gitarę przyszedłem"
Znam to, Panie Sołtysie. Baton, baton, ty ch... :)
Jestem coraz bliżej...
Wracając do wspomnianego kawału w dzisiejszych czasach uznany byłby za rasistowski i po nim. Alem przy okazji znalazł dialog Opani i Kowaleskiego w pociągu, szukać - Liwko, Liwko skocz po piwko... się uśmiał jak kon, cie choroba
Nie chwalący się alem wygrał znaczna sumę pieniędzy w loterie i teraz 2 dzień się głowię czy kupić sobie porządne buty na wiosnę (coby ludziska nie gadali co sołtysy to bidaki w łapciach) czy jakieś wykwintne napitki(do czego namawiają sąsiedzi podpierając się pojęciem "dobrosąsiedzka integracja") no i co z resztą? paczkę dobrych fajek czy dać na jaki cel społeczny by prestiż urzędu budować, łeb mi pęka, a gadają co od przybytku głowa nie boli, gie prawda, cie choroba....
A to przy okazji polecam-sołtysie- wpisać w znaną wyszukiwarkę hasło "kawał o Murzynie" i tam jest stary fragmencik Studia 2 w wykonaniu kabaretu Olgi Lipińskiej :)