Kamery internetowe w Kazimierzu Dolnym. Zobacz obraz na żywo, pozdrów znajomych.
Kamera Kazimierz Dolny, Rynek i kamienice

powiększ kamerę
Widok z Apartamentu Rynek 1
Skomentuj to co widzisz, pozdrów znajomych:
REKLAMA
Komentarze (122737)
Wpadam ponownie na moment tylko, zeby za przeoczenie wczorajsze przeprosic - takzem sie zagalopowal, ze podziekowac zem zapomnial za przychylnosci gesty. JerzyM - dziekuje za slowo dobre i wspomnienie mile. Dzieki tez Ciekawskiej i Ktosiowi I za podzielenie sie historiami sympatycznymi. Pozdrawiam wszystkie "dusze pozytywne", ze szczegolnym uwzglednieniem powyzej wspomnianych, jak rowniez Pchely, Luka, AU, Marzenki, Wojtka, P_A, Bramci, Beti, Tadka, Studenta, no i Anonima ma sie rozumiec. Dzieki za obecnosc Wasza - dnia pogodnego i tygodnia dobrego zycze Wszystkim!
ps. za "potencjalne" ponowne przeoczenia -z gory przepraszam
Pozdrawiam wszystkich z Kazimierza, Puław i reszty Polski. Dobranoc wszystkim.:):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):)...
pamiętacie te 13 dzieciaków, potopiły sie na szkolnej wycieczce... początek 60 tych?
ojojoj pozdrawiam konana
Minęło 83 lata od dnia, w którym w farnej, Kochanowskiego pamiętającej chrzcielnicy powitano moją Matkę . Nie wiem, czy ten przedmiot jest jeszcze dziś używany, jeśli nie - szkoda...
Istnieją księgi parafialne z tamtych czasów, ciekawa lektura!
ciekawska, w tej herbaciarni znalazłem temat do obrazu. teraz ten obraz jest na ścianie w domu w kaliszu
Ktosiu nie wiem czy to była durnota ???-być może tak . Sama przechodziłam zamarzniętą Wislę chyba trzykrotnie . Pierwszy raz w dzieciństwie z moją koleżanką wypusciłyśmy się do Wojszyna-pamiętam że balam się w miejscach gdzie lód był przejrzysty i widać bylo plynąca pod lodem wodę . Pozostałe miejsca były przykryte śniegiem i byla dobrze wydeptana ścieżka.Po wielu latach zrobilam to ponownie.Czulam się bezpiecznie, wiedziałam że lód jest gruby ale nie zabrakło mi mrożących krew emocji .Weszlam na lód nad łachą , był cienki i zaczął trzaskać. Pamiętam ze bardzo się wystraszylam. Mimo to teraz gdybym wiedziała że lód jest gruby zrobiła bym to jeszcze raz. Wiecie żema być podobno prom dla rowerzystówi dla pieszych !!!
Wojtku w naszej kawiarence mamy duży wybór innych nich kawa napitków. Nie martw się będziesz usatysfakcjonowany smakiem przednich gatunków herbaty.Zawsze możemy skorzystać z pomocy słynnej herbaciarni na ulicy Krakowskiej. Pozdrawiam.....
wojtek - 2008-03-02 21:10 Moje najwyższe uznanie! Przyznanie się do błędu i przeproszenie tych, których mogłeś dotknąć. Wspaniała sprawa, odnotowana pod kamerkami zaledwie kilka razy. Gratuluję i serdecznie pozdrawiam!
ktoś I ! Twoja historia wywoła i u mnie gęsią skórkę, nigdy w życiu na coś takiego bym się nie odważył. Za to robiłem swoje durnoty i to bardzo blisko Twojej lodowej przeprawy do Janowca. Jako dziesięciolatek przepływałem już Wisłe na wysokości PTTK, oczywiście zawsze z asekuracją. Mając chyba ze dwanaście lat, w niezwykle upalny dzień, postanowiłem popłynąć na drugą stronę Wisły, gdzie opalała się cała rodzina tzn moi rodzice i wujek. Z uwagi na potworny upał, postanowiłem nie zdejmować trampek i odzieży. To był fatalny pomysł, bo już po stu metrach zacząłem słabnąć i nie byłem w stanie nawet zdjąć trampek. Zniosło mnie o wiele dalej niż planowałem. Rodzice nie widzieli moich zmagań o życie. Kiedy wreszcie brzegiem poprzez wikliny doczłapałem do rodziców, to ojciec rzucił tylko na mnie okiem i od razu wiedział co się mi przydarzyło. Nie bedę tu przytaczał tego co na mnie wykrzyczał, wytknął mi jednak tylko jedno, a mianowicie to, że nie wołałem o pomoc. Ta przygoda nie spowodowała strachu przed rzeką, jednak od tego czasu już zawsze traktowałem Wisłę bardzo poważnie. Najserdeczniej pozdrawiam.
moj stryj wielka kopa(z pod kazimierza rodem) opowiadal stara indianska historie - kiedy osiedlily sie obok blade twarze ile razy plemie zasiadlo przy ognisku by ponucic nowe piesni plemienne sasiedzi wlaczli wszystkie radia na full; zgniewalo to stryja. pytam no i co? liczac na opowiesc o wojnie podjazdowej, skradaniu, aktach sabotazu i etc. (stryj duza wojownik) a on mi rzekl: - zmienilismy miejsce obozu. idac za mysla stryja dosiadam wierzchowca (a uszy u niego muskularne) i z okrzykiem haje, haje znikam za horyzontem zdarzen (fizycy nie strzelac) howk
Cosik za bardzo chciałem wczoraj zaistnieć i podochocony groźbą ,,bywalca" zachciałem lać podkamerkowiczów po... pupach.Parę osób,których wpisy po mojej niefortunnej wypowiedzi przeczytałem uświadomiły mi mój brak tolerancji i-najzwyczajniej-taktu.Za co przepraszam.
Powinienem częściej przysiadać przy wirtualnym murku i chociaż kawy nie piję to jej zapach zawsze kojarzy mi się z domem,ciepłem i...przyjaznymi myślami.Dobranoc.
Wszystkim wątpiącym piszę że wojtkiem byłem od początku i nigdy nie zmieniałem swojego nicka.I nie zmienię.
Marzenko! Dobry wieczór! O Kazimierzu Dolnym i jego mieszkańcach mogę czytać wszystko, również anegdoty czy niewielkie historyjki. Moja rada, gdy poczujesz odpowiedni nastrój, to siadaj i pisz. Jeżeli tak bardzo się boisz reakcji innych, to napisz tekst i tak od razu go nie wysyłaj. Przeczytaj go powiedzmy następnego dnia jeszcze raz, ewentualnie coś dodaj czy skreśl i puszczaj pod kamerki. W razie czego moją odsiecz masz zapewnioną. Zyczę Ci powodzenia. Dziekuję bardzo za życzliwość.
Buziaki Kasiu Droga.Tak wiele w Tobie ciepła i radości życia.
JerzyM, apropos wspomnień,bo umnie zima trzyma.Był to rok 86 chyba,kiedy okropny mróz scisnął i Wisła była zamarzła całkowicie.Byłam wtedy młoda i głupia i z paczką znajomych przeszliśmy na drógą stonę do Janowca.Wtedy się nie bałam,ale teraz jak sobie przypominam to mi ciarki po plecach latają.Mimo wszystko wruciłabym do tamtych lat i wygłupów,lecę bo Ktosiątko śpiewa baaaaaardzo głośno pa.
To ja łoretyjakienumery. Całuski dla mojego Mariusza.
Witaj JerzyM czytałam Twój wpis z przyjemnością ja tez troszke znam anegdot o Naszym piękny Kazimierzu opowiadała mi babcia. Czasami się zastanawiam czy nie skrobnąć coś tam, ale nie jestem na tyle odważna jak inni. Podziwiam ich wszystkich trzymajcie się cieplutko i piszcie.
kawke sie konczy i coz czas i na mnie, bryczka podjezdza; dzieki przemilym za wspolne biesiady, mam nadzije ze za duzo nie wyjadalem, wszystkim z ktorym sie pogaduchy poczynilo dzieki wielkie, a tych ktorym rozbryzg po skoku na bome zmoczyl garderobe przepraszam. slowo sie rzeklo kobylka u plota, klaniam sie.
Siedzę sobie i czytam o przylaszczkach i plackach po bałkańsku(przepis nawet zanotowałam)i nic sie nie odzywam ,choc z natury jestem gadatliwa.Fajnie czasem tu wpaść i posiedzieć z wami przy kawce jak ze starymi znajomymi.Lubię te klimaty podkamerkowe .Ostatnio jednak to co tu wypisuje kilka osób odbiera ochotę i na kawkę i pogaduchy aż przykro czytać.Pozdrawiam wszystkch "starych" podkamerkowiczów bardzo serdecznie ,miłej nocy:-)
Dobry wieczór! Staram się nie zabierać głosu w sporach kompetencyjnych jednak dzisiaj wyjątkowo to uczynię. Tęsknię za niektórymi osobami, które prawie zawsze miały w zanadrzu ciekawe opowieści o Kazimierzu Dolnym, które znały jego piękno i szczerze kochały to tak wspaniałe miejsce. Te osoby pojawiają się teraz znacznie rzadziej lub zupelnie się już nie pojawiają. Chyba czują się one skrępowane i onieśmielone nowym podziałem podkamerkowiczów jaki już zdążył się utrwalić. Obecnie staczają tutaj boje amatorzy twórcy (jeden z twórców jest zawodowcem!) z amatorami krytykami. Ci pierwsi są niesamowicie wrażliwi na każde słowo na ich temat, zaś krytycy nie odpuszczają twórcom dosłownie niczego, z lubością wrzucając ich w głęboki dołek. Jeden z twórców zaproponował, żeby wszyscy jemu podobni wycofali się na jakiś czas, aby zobaczyć czy krytycy będa w stanie cokolwiek napisać. Nie sądzę, żeby udało im się coś interesującego napisać, albowiem to pole nie należy do nich. Oni czekają, aż zatakowany twórca zacznie się bronić i odgryzać, gdyż wtedy dobijanie go daje wiekszą satysfakcję, zwłaszcza kiedy twórcy odwzajemniają się epitetami, o dziwo, czasem spod znaku starszego kaprala. Bardzo ciekawy charakter mają obecne wirtualne kawki, świadczą one głównie o tym jak bardzo jest u części podkamerkowiczów silna wzajemna sympatia. Na koniec zwracam się do Rogera, piszesz świetnie , czasem doskonale, nie ma więc najmniejszego powodu, żebyś wdawał się w jakiekolwiek potyczki z grupą krytyków, szkoda Twojego czasu i zdrowia. Wiem o starych czasach, że to se ne vrati, a pod kamerkami stale się coś zmienia. Do Kazimierza także nie powróci już nigdy atmosfera lat pięćdziesiętych czy sześćdziesiątych, a były to wspaniałe lata mojej kazimierskiej przygody. Pozdrawiam wszystkich krytyków i twórców oraz życzę wszystkim zdrowia i stałej poprawy nastroju...